Kto pod kim dołki kopie…..

Szanowni  mieszkańcy i wszyscy czytelnicy, którzy znajdują czas, aby zapoznać się z moim stanowiskiem w różnych sprawach. Dzisiaj chciałbym zwrócić uwagę na trzy sprawy.

Pierwsza to przyjazd oficjalnej delegacji gości z Niemiec z miasta partnerskiego Reinfeld.  Zarówno strona Niemiecka, jak i Polska (część radnych, ja oraz Przewodniczący Rady Gminy Kaliska) dostrzegamy, że należy nadać tej współpracy inny wymiar. Jesteśmy po uzgodnieniach z Przewodniczącym Rady Miasta Reinfeld, że opracujemy dokument – plan naprawczy. Obie strony są  zgodne co do tego, że nie możemy zawieszać współpracy (co miało miejsce całkiem niedawno w postaci braku odpowiedzi ze strony Kalisk na zaproszenie na tzw. „święto karpia”). Mamy zamiar ją dalej aktywnie kontynuować.

Wiadomo, że w polityce – każdej, nawet tej najmniejszej, lokalnej są rządzący i opozycja. Uważam, że jest to normalne i zdrowe dla rządzenia. Tylko problem polega w tym, że ograniczają nas zasady kultury i ludzkiej przyzwoitości. Niektórzy z radnych opozycji chyba o tym zapomnieli, wypowiadając różne słowa w języku niemieckim, chcąc pokazać jacy to są europejscy – unijni. Tylko dlaczego cały czas wypowiadali się krytycznie na temat przygotowania wizyty, tworzyli atmosferę strachu i niepewności dla gości. Jeden z radnych  opozycji wchodząc do autobusu naszego gminnego przewoźnika z zadowoleniem znawcy języka niemieckiego wypowiadał słowa „scheiBe autobus”. Zacznę od tego, że chyba ta wypowiedź była niekulturalna w stosunku do przewoźnika, który transportował niejedną wycieczkę szkolną czy gminną wraz z Panem radnym. Wszystko dałoby się przemilczeć, gdyby nie było w nim gości, a niestety byli. Widocznie w przeszłości wizyty były obsługiwane autobusami marki Mercedes, a osoba ta zaczęła dopiero poznawać znaczenie niemieckich słów. Chciałbym zwrócić jeszcze uwagę na fakt, że gości z Reinfeld przyjmowaliśmy jako Gmina Kaliska, a więc wójt, Przewodniczący Rady, wszyscy radni, a także mieszkańcy gminy. Myślę, że takie zachowanie nie przyniesie nam żadnych korzyści ze współpracy. Krytykę dotyczącą organizacji wizyty należałoby „schować do kieszeni”, a następnie przedstawić na komisjach czy sesji, a nie prezentować przed NASZYMI GOŚĆMI. Nikogo nie podejrzewam o tak lekkomyślne podkopywanie dołków pod nami, mieszkańcami. A poza tym dziwię się, że ten radny nie protestuje, że takim „g……… autobusem” dojeżdżają nasze dzieci do naszej szkoły. Czyżby o tym nie wiedział?

Natomiast, jeśli chodzi o zmianę formuły partnerstwa to nie chcemy kontynuować wymiany za pieniądze publiczne osób, które przyjeżdżają do Kalisk po raz któryś i to do tych samych zaprzyjaźnionych rodzin. Niech ta przyjaźń trwa, lecz na indywidualny koszt. Opozycja w większości ma obawy, że to się skończy. Nic podobnego, bo nikt im nie zabrania odwiedzać się, ale za swoje środki finansowe. Nasze zdanie jest takie, że współpraca musi mieć jakąś wartość dodaną, czyli korzyści dla obu stron, a przede wszystkim promować swoje regiony.

Koleją sprawą, jaką chciałbym poruszyć jest Sesja Rady Gminy, która odbyła się 21 września 2011r. Niebywałe, co się wydarzyło na tej sesji, gdyż radny p. Zbigniew S. zgłosił wnioski do budżetu na rok 2012. Niby nic dziwnego, bo przecież każdy z radnych czy mieszkańców może to uczynić. Tak, ale przecież część tych wniosków była zgłoszona przeze mnie w roku poprzednim. Czyli wszystko jest super! Miałem rację, że zgłosiłem te wnioski odpowiednio je uzasadniając. A radny chce najwyraźniej się pod nie podczepić. Czemu nie!  To tak pokrótce.

Sedno sprawy jest jednak inne. Niech pokaże, to znaczy – ja, że jest to realne. Nie zrealizuje wniosku to znaczy, że jest niesłowny, niekompetentny. Pięknie atak przemyślany. Cóż moje wnioski,  nie znalazły uznania w oczach poprzedniego Wójta i Przewodniczącego Rady. Obecnie część z nich jest już realizowana. Moim zdaniem jest to przykład kompetencji z mojej strony, a atak po raz kolejny osądźcie Państwo sami.

Trzecia sprawa, jaką chcę przedstawić to zachowanie mojego poprzednika oraz „jego ludzi”. Dla mnie sytuacja ta jest w ogóle niezrozumiała. Poprzedni wójt powiadomiony przez „swoich” radnych podjeżdża pod urząd, a następnie przekazuje ksero materiałów w „tajemniczej” sprawie. No właśnie, dotyczy to budowy ścieżki rowerowej „Dąbrowa-Frank-Piece”. Atak tym razem wydaje się lepiej przemyślny. Materiały trafiają do radnych opozycji i części radnych będących w większości rządzącej. Przekaz jest jasny… Wynika z niego, że w urzędzie bez poprzedniego wójta nikt nic nie wie, co w „trawie piszczy”, a raczej co przy „berlince” będzie „piszczało”? Muszę powiedzieć, że jestem pełen podziwu determinacji i znajomości przepisów dla mojego poprzednika. Nigdy sam bym nie wpadł na to, aby donosić sam na siebie, że czegoś nie zrobiłem. Z moich wcześniejszych ustaleń wynika, że poprzednik nie dopełnił swoich obowiązków, w postaci niedopilnowania terminów i dokumentacji dotyczącej budowy tej właśnie ścieżki rowerowej, a także wydatkowania środków finansowych gminy za coś, co nie zostało wykonane. Z mojego punktu widzenia chciał mnie pogrążyć. Jedno jest pewne, w tym co napisałem na początku ……sam w nie wpada?